Od zewnątrz uszyty tak, by pasował do reszty pościeli:
Na zdjęciu powyżej (jak się przyjrzycie zobaczycie małą łapkę wystającą między szczebelkami :D ) i poniżej widać, że młodej najbardziej spodobały się czerwone wstążeczki, którymi ochraniacz jest przywiązany do szczebelków. Nie powiem - trochę mnie to załamało ;)
Opracowałam się, a ona i tak wybrała zwykłą, zewnętrzną tasiemkę ;)
I radość ogromna bo udało się rozwiązać kokardkę i wciągnąć do łóżeczka całą wstążkę ;)
no jak te wstążki są takie superowe... ;)
OdpowiedzUsuńA no właśnie ;)
Usuńjesteś GENIALNA!!! mówił Ci to już ktoś? Aleś wszystko dopracowała...Teraz leżenie w łóżeczku będzie wielką przyjemnością... A u mnie taki obyczajny ochraniacz wisi, że aż wstyd :P
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie powiem Ci, że ona na prawdę nie zwraca uwagi na ten ochraniacz ;)
Usuńpiękny ochraniacz! ja już od dłuższego czasu myślę o uszyciu czegos podobnego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPowodzenia więc :) Może Twoje dziecko doceni Twoje wysiłki ;P
UsuńŚwietny pomysł, normalnie musisz to opatentować :)
OdpowiedzUsuń